Pojechaliśmy wydać kieszonkowe. Uwielbiam tę ich rozwagę kiedy wydają własne pieniądze.
Nawet jeżeli pobyt w sklepie trwa długo
Udało im się zdobyć wymarzone torby na słodycze. Musiały być DUUUUUŻE bo wiaderka z ubiegłego roku mają zdecydowanie za małą pojemność.
Na obiad mało, że samo zdrowie to jeszcze pysznie. Uwielbiam grillowanego łososia.
Chłopcy rzucili się do testowania nabytych rzeczy:
Kolacja za to mniej zdrowa. Niestety Brzdąc nie spał w dzień i zasnął. Zamiast rodzinnej kolacji na mieście, pojechałam sama z Bestią i Bzykiem.
Wybór był bardzo przemyślany.
Dlatego ledwo udało mi się uratować kawałek dla M. Pochłonęli wszystko mimo, że wcześniej zjedli jeszcze zestaw dla dzieci. Na deser oczywiście milkshaki :D.
Brzdąc do rana już się nie obudził.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz