niedziela, 22 listopada 2015

Zamek

Gości część druga. Oczywiście zarządziłam porządki. Tylko Brzdąc wyraził gotowość pomocy. Po jakimś czasie zawołał "Juz! Gotowe!". Oniemiałam, niestety nie z zachwytu.
Brzdąc wyrzucił wszystko z pokoju :(. Ogarniałam z chłopcami w ekspresowym tempie. 
Chłopcy chcieli pokazać tunel także Piotrusiowi. O wyznaczonej godzinie pojechaliśmy na taras widokowy.
Niestety nasi goście mieli mały poślizg więc w tej sytuacji postanowiliśmy, że czekając na ich przyjazd odwiedzimy lokalny zamek.
W końcu dotarli. Zabawa była przednia.

sobota, 21 listopada 2015

Znowu w tunelu

Dziś na obiad wpadły Bliźniaczki z rodzicami oczywiście. Chłopcy koniecznie chcieli pokazać im tunel. Rano pogoda była piękna niestety zanim dotarli na miejsce trochę się zaciągnęło.
Zdążyli wrócić na chwilę przed tym zanim się rozpadało. W domu na szczęście jest ciepło i przyjemnie.

piątek, 20 listopada 2015

Zimno

Jesień, jesień a może już irlandzka zima?
Wczoraj udało mi się uwiecznić klasę Junior Infants.
Uważam, że jest całkiem sympatycznie. Po szkole chłopcy próbują zawsze urwać jeszcze trochę czasu na stonodze.
Na obiad piątkowa ryba z moimi ulubionymi ziemniakami "po irlandzku".
A wieczorem zabawy klockami ciąg dalszy. Zabawy było więcej niż zwykle bo dzisiaj bez zadania domowego a trening został odwołany z powodu pogody.







czwartek, 19 listopada 2015

Miasto rośnie

W naszej wiosce duże wydarzenie: otworzyli Aldi, nowy supermarket :). Wybrali się tam chyba wszyscy mieszkańcy miasta. Lokalizacja świetna bo tuż przy parku. Dzieciaki zadowolone bo rozdawali balony i szmaciane torby. Wieczorem nieśmiertelne klocki. Czyja wieża będzie najwyższa?
Sami ustalili, że najlepiej połączyć siły :).

środa, 18 listopada 2015

Towarzysko

Bestia miał farta. Po południu spodziewaliśmy się gości więc musiał się szybko uporać z lekcjami. Na szczęście nazbierali gwiazdek za grzeczne zachowanie i lekcji prawie nie było.
Wieczór upłynął na szalonych zabawach a mi na plotkach :).




wtorek, 17 listopada 2015

Poczytaj mi mamo

Bzyk lepiej od Bestii znosi prace plastyczne. Przykłada się do nich z większą starannością.

Bestia nadal wyżywa się cartoonart. Tym razem autobus.
Niestety lekcje szły dzisiaj wyjątkowo trudno. Chyba nawet pobił swój rekord jeśli chodzi o czas ich wykonania. Nie dlatego, że nie potrafi tylko dlatego, że nie lubi pisać i koszmarnie przy tym marudzi.
Żeby go dodatkowo nie rozpraszać usiłowałam zająć czymś mniejszych. Tym razem pomogły książki. Czytałam oni słuchali, na zmianę udawali, że czytają, opowiadali historie z obrazków i uczyli się języka. Ponad godzina minęła niepostrzeżenie. Brzdąc znosił tylko nowe książki ze stanowczym:
- Pocytaj mi mamo!




poniedziałek, 16 listopada 2015

Trzeba przebrnąć

Poniedziałek trzeba jakoś przebrnąć. Potem jest już prawie piątek ;).
W sklepach zrobiło się świątecznie więc my też powoli przymierzamy się do zabawy w robienie ozdób choinkowych. Fajne pomysły można znaleźć na stylowi.pl.
Zaczniemy chyba od takich:
The Fontauin Avenue Kitchen
Tymczasem zbieramy siły przed czekającym nas wyzwaniem. W końcu najpierw musimy kupić materiały ;).


niedziela, 15 listopada 2015

Gramy

Dzisiaj pobudka odrobinę później. Lepszy rydz niż nic ;).
Od rana kopiemy w piłkę.
Tymczasem trzymany w domu od miesiąca pomidor w końcu się zaczerwienił. Postanowiłam zerwać jeszcze kilka zanim zmarzną.
Popołudniu wpadł Antoś z Florkiem. Florek jest kilka miesięcy młodszy od Brzdąca ale załapali jakiś kontakt i trochę się ładnie razem bawili.
Wieczorem chłopcy nie mogli się rozstać i umówiliśmy się znowu. Tym razem na środę.



sobota, 14 listopada 2015

Plaża w Inch

Uwielbiam poranne przytulanki z chłopakami, tylko na litość boską dlaczego o szóstej rano? W tygodniu nie można ich dobudzić do szkoły a lekcje zaczynają dopiero o dziewiątej. Tymczasem w weekendy włącza im się jakiś wcześniejszy budzik.
W planach na dziś plaża w Inch, zakupy i zabawa u Oli i Patrycji.
Chłopcy nadal pod wrażeniem czwartkowego strzyżenia bawią się w fryzjera. Oczywiście obcinają się nawzajem "na piłkarza".


Zebraliśmy się około południa. Najpierw sklepy. Chłopcy naciągnęli mnie na rękawice piłkarskie chociaż głównym celem wyprawy były kalosze. Kalosze udało się kupić tylko Bzykowi, za to ja nabyłam dwie pary butów i lekko odświeżyłam garderobę.
Wiało i padało ale miałam ochotę na plażę właśnie w takim klimacie.
Droga przez góry jak zawsze wąska i cudna.
Na plaży wiało tak, że nie mogliśmy otworzyć drzwi od samochodu. Na szczęście to jedna z tych plaż, po których można jeździć samochodem więc nie musieliśmy daleko spacerować. Brzdąc wyszedł na chwilę i natychmiast wrócił do samochodu. Chłopcy mieli radochę, że wiatr prawie ich przewraca.
Przewiani pojechaliśmy na pyszną kolację.
Fajnie było.