niedziela, 31 maja 2015

Never ending rainbow

Dzień dziecka świętowaliśmy  już dzisiaj. Był basen i oceanarium, wspinaczki po górach i piknik nad oceanem. O wszystkim napiszę jak nam wiatr z plaży przestanie szumieć w uszach.





sobota, 30 maja 2015

Długi weekend czas zacząć

Zrobiłam sobie herbatę z cytryną, rozpaliłam w kominku, odpaliłam Układ Zamknięty (pisałam o nim <tutaj>, film oparty na faktach, trochę o sprawie osób, które zainspirowały reżysera można poczytać <tutaj>) a teraz będę pisać.
Rano mogłam pospać, później powylegiwać się bezkarnie a jeszcze później celebrować śniadanie.
Babcia zabrała Brzdąca do Tralee. Podobno na początku nie chciał wsiąść do autobusu ale potem całą drogę był radośnie podekscytowany.
Popołudniu do dzieciaków wpadł kolega Bestii ze szkoły. Oczywiście punktem przewodnim wizyty były x-box i trampolina.
Wieczorem wzięliśmy się za przygotowanie pikniku. Dzieciaki podekscytowane jutrzejszym dniem długo nie mogły zasnąć.



niedziela, 24 maja 2015

Globtroterzy

Od przyjazdu do Irlandii robiłam zdjęcia wyłącznie telefonem. Jakiś czas temu dotarła część paczek z Polski a w niej aparat "do torebki". Postanowiłam go w końcu odkurzyć i zacząć używać. Brzdąc zachwycony "nowym" urządzeniem.
Weekend więc na śniadanie obowiązkowo jajka na bekonie :).


W ubiegłym tygodniu mama Bliżniaczek opowiedziała nam o planowanej na sobotę, w Killarney imprezie z okazji Dnia Dziecka. Poczytałam wydarzeniu gramy dla dzieci i postanowiliśmy pojechać.
Wybierałam się z przekonaniem, że jedziemy na przedstawienie kukiełkowe.
Tymczasem na miejscu okazało się, że to nie przedstawienie a animacja, taka w stylu imprez urodzinowych.




Bestia nie chciał się integrować bo się podobno wstydzi (pewnie szukał pretekstu, żeby bezkarnie pograć na komórce) a Bzyk rozpaczał, że za głośno i ciągle zatykał uszy. 

Tylko Brzdąc z pewną dozą rezerwy był gotów się pobawić. 
Za to towarzyszące nam Bliźniaczki sprawiały wrażenie zadowolonych. W tej sytuacji większość imprezy spędziliśmy ganiając po dworze.
Dzieciaki dostały dyplomy, po dwa Kubusie i po kawałku (kilku kawałkach na ścisłość) torta okolicznościowego.

Bzykowi największą radość sprawił balon, obowiązkowo w kolorze niebieskim. W hotelowym ogrodzie załapaliśmy się na namiastkę kolejnego punktu programu.


Wpałaszowali, poprosili o dokładki i pojechaliśmy dalej.
Zdaje się, że mieliśmy dzisiaj doczynienia z masowym zlotem miłośników samochodów. W drodze do Killarney minęliśmy kilkanaście rolls royc'ów a w samym mieście było mnóstwo miłośników VW.
Do Killarney National Park mieliśmy pojechać tylko na chwilę, żeby dzieci trochę poganiały i żeby zrobić zdjęcia rododendronów dla babci. Zaczęliśmy od pikniku w ogródku restauracji.
Dzieciaki przy okazji poszalały w ulubionych labiryntach.
I wyruszyliśmy pozować przy kwiatkach. Zakamarki ogrodu pobudzają fantazję dzieciaków.

Było oczywiście pozowanie w kwiatkach i innej roślinności.







Przeszliśmy się nad jezioro, dzieciaki poturlały się po trawie i ruszyliśmy dalej
Następny punkt programu to Gap of Dunloe, malownicza przełęcz pomiędzy najwyższymi pasmami górskimi w Irlandii. Trasa nieomal przyprawiła mnie o zawał serca (mam lęk wysokości) ale było warto.

Dzieciaki miały prawdziwą radochę.








środa, 20 maja 2015

Wyprzedaże

3:0 dla przeziębienia. Chociaż dzisiaj pojawiła się teoria, że to być może alergia. Zobaczymy.
Zalegając popołudniowo odkryłam tę stronę : www.fashionmia.com
Wysyłka to tylko 3,5 $. MUSIAŁAM coś zamówić :).

http://www.fashionmia.com/Products/designed-casual-round-neck-sleeveless-chiffon-shift-dress-21930.html 
Teraz czekam cierpliwie na przesyłkę

wtorek, 19 maja 2015

A psik

Przez chwilę miałam nadzieję, że jest lepiej. Niestety 2:0 dla przeziębienia.
Leczę się miodem, sokiem z malin i zabójczą dla otoczenia ilością czosnku. Na szczęście dzieciakom czosnek nie przeszkadza i nie zważając na ryzyko zarażenia wpadali do ledwo ciepłej matki na przytulanki.
Mam nadzieje, że jutro będzie lepiej.

poniedziałek, 18 maja 2015

Imieninowo

Imienin nie obchodzę ale tak jakoś już wczoraj spotkała mnie miła niespodzianka i dostałam na tę okoliczność kwiatki od Bliźniaczek (w końcu jedna z nich jest moją imienniczką). Dzisiaj niespodziankę zrobili mi moi panowie. Co roku dostawałam od M. konwalie, tutaj było trudno więc zamiast:

Ha! Mam i kwiaty i prezent :D.
Przeziębiłam się i ledwo oddycham. M. zaleca wolne ale niestety chwilowo to niemożliwe.
Dzieciarnia niestety nie jest w stanie tego pojąć i trzeba ich było izolować podstępęm. W przeciwnym razie złaknienie towarzystwa matki spędzili by ze mną całe popołudnie w łóżku. Zadanie było o tyle trudne, że dzisiaj pogoda kwietniowa, mimo to M. stanął na wysokości zadaniaPrzed jutrzejszym dniem w pracy M. reanimuje mnie jak może. Dlatego od południa bezkarnie,  pociągająco zalegam w pościeli.
W tych okolicznościach nieco mi się nudziło i jakoś tak na fali gorączkowego myślotoku przypomniała mi się piosenka, która w liceum przyprawiała mnie o gęsią skórkę






Prawda, że nie tylko mnie?




poniedziałek, 11 maja 2015

Dzień dobroci

Bestia wczoraj bardzo ładnie poprosił. Na tyle ładnie, że postanowiliśmy zrealizować jego małe marzenie. Przypadkiem udało się nawet podwójnie. W końcu to jego miesięcznica ;).
Zachciało mu się w niedzielę pizzy. Jada tylko margharitę ale to i tak sukces bo jeszcze kilka miesięcy temu na pizzę w ogóle nie chciał patrzeć. Przy jego bardzo okrojonych upodobaniach kulinarnych, każda nowa potrawa w jego skromnym menu, wprawia nas w stan niemal euforycznej radości.


Sam zjadł na obiad całą. A, że w promocji nabyliśmy aż trzy na kolację znowu była pizza.
Brzdąc zjadł dwa kawałki ale w zasadzie miał ochotę na frytki. Czego się nie robi dla ukochanych dzieci - były i frytki.



Tymczasem ja i M. tradycyjnie po steku z Hereforda. Jak szaleć to szaleć.



Dzień jak codzień. Obowiązkowo x-box, trampolina, pociągi lego city, Psi patrol i spacer (kolejność przypadkowa).


niedziela, 10 maja 2015

Do roboty!

"Czy myślicie, że jak na śniadanie zjadłem Presidenta, na obiad mizerię z ogórków, potem zagrałem na dudach i wieczorem zrobiłem imprezę przy muzyce Kukiza to złamałem ciszę wyborczą? Wesoly

Idziecie na wybory? Nam się nie chce dzieciarni ciągnąć 80 km w jedną stronę :/.
Ale swoje typy oczywiście mamy :).

***

Brzdąc obudził się bardzo rano. W domu ciepło ale za oknem jakoś tak deszczowo i wietrznie, że postanowiłam napalić w kominku. Od razu zrobiło się przytulniej na świecie.
W tej sytuacji pozwoliliśmy M. pospać.
Kilka dni temu:
- Bestio chcesz jajko na śniadanie?
- Przecież dzisiaj nie niedziela! Niedziela jest jajeczna!
Tym razem jajka przyrządziłam sama. Nie były tak dobre jak w wykonaniu M. ale w sumie nieźle wyszło.



Pogoda nie sprzyja wycieczkom. Zmotywowana mailami o komentarzach postanowiłam wziąć się za bloga. Już prawie maj a tu tylko kilka notek :(. Będę tworzyć wstecznie i pamięć poćwiczę :D.
Do roboty!

***
O 19:15 zajrzałam na portal informacyjny. Pawłowi gratulujemy. Moja sympatia do niego wynika nie tyle zz zachwytu programem co z zwykłego patriotyzmu lokalnego.


sobota, 2 maja 2015

Dzień po

Nie mogliśmy się zebrać. Brzdąc z samego rana postanowił samodzielnie zrobić pożądki.


Tymczasem dobra babcia z dobrą ciotką zaproponowały, że w zamian za samochód zabiorą dzieciaki na wycieczkę. Mogliśmy się bezkarnie snuć przez resztę dnia, yupppi!

Pojechali do Parku Narodowego w Killarney. Na miejscu już wszystko pięknie kwitnie.


Iśka jak na prawdziwą damę przystało ubrała się stosownie do okoliczności.



Byly wspinaczki "wyokogórskie"


I takie po drzewach.



Zabawy na plaży.


I przeprawa przez gąszcz gałęzi.


W tak licznej gromadzie nie sposób się nudzić.


Potem jeszcz tylko wyprawa nad wodospad w bardzo malowniczych okolicznościach przyrody.


Po drodze Bestia jeszcze usiłował się bawić w pasterza.



Na kolację wrócili do nas. Świetnie się złożyło bo po komuni w lodówce się nie mieści.