Filip też był tylko do krzesła jeszcze nie sięga.
Bo pogoda, bo się zasiedzieliśmy, bo jakoś tak i w końcu zrezygnowaliśmy z wycieczki, a zamiast pojechaliśmy pospacerować po wzgórzach.
W lesie szukaliśmy skrzatów, jeden mi nawet mignął ale niestety nie zdążyłam wyciągnąć aparatu ;).
Potem pooglądaliśmy jeszcze wiatraki z bliska.
Brzdąc niestety całą wycieczkę przespał.
Kiedy wróciliśmy okazało się, że dom zmienił nam się w salon fryzjerski.
Po strzyżeniu rodzice Filipa musieli jechać. Na pocieszenie rodzinka B została na noc.
Takiej okazji nie można było zmarnować. Dzieciaki miały mini bal halloweenowy. Obowiązkowo w przebraniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz