poniedziałek, 19 października 2015

Ucho się popsuło

Brzdąc o czwartej przyczłapał do łóżka. Pospał kilkanaście minut i zaczął gadać:
- Mamoooo
- mhhhm?
- Ucho mi się popsuło, nie działa!
- Pójdziemy popołudniu do pani doktor to naprawi. Zgoda?
- Dobze.
I zasnął a kiedy się znowu obudził o normalniejszej porze w ogóle już o tym nie pamiętał. Super, bo już zaczęłam się martwić, że go przewiało na plaży.
Bestia wracając ze szkoły zapytał mnie czy to są śliwki:
Nie mam pojęcia, trochę podobne...
Lekcje szły dzisiaj wyjątkowo po grudzie, zajęły Bestii aż dwie i pół godziny, Bzyk odmówił połowy kolorowania.
Na pocieszenie pyszny obiad, tak trochę po śląsku. Kluchy, polędwica z pieczarkami i sałata w śmietanie.
Bestia jak zwykle bawi się kartonowo. Z moją niewielką pomocą stworzył najwyższą jak do tej pory wieżę.
Przed zimą trzeba korzystać z bezdeszczowej pogody. Dlatego popołudnie tradycyjnie na placu zabaw.
Wieczorem Brzdąc przypomniał sobie o uchu.
- Moje ucho juz nie boli, działa, pani doktor naprawiła.
Żadnej pani doktor oczywiście nie było, fajnie, że nic mu nie jest :).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz