niedziela, 18 października 2015

Lecą z nieba jak dawniej kasztany

Leniwie, niedzielnie z piosenką w tle


Cudne wykonanie, a z tych innych to Santor ma fajniejszą dynamikę niż Górniak ;)
Rano tradycyjnie, jak to w weekend, jajka na bekonie i wygłupy w łóżku. Potem chłopcy poganiali w zagrodzie.
Po południu jesienne szaleństwo. M trenuje do maratonu i umówiliśmy się, że odbierzemy go przy tarasie widokowym. Synchronizacja doskonała - dojechaliśmy w momencie w którym właśnie dobiegał. 
Potem postanowililśmy przyjrzeć się po trasie, którą przebył. Było cudnie jesiennie. 
Zdjęcia drogi ;)

Jeszcze taki ładne mijaliśmy:
Niemal pod koniec trasy znaleźliśmy kasztanowe zagłębie. O kasztany w NCW trudno bo miasto ma sprawnie działające służby sprzątające ;).


Po powrocie Bestia stwierdził, że teraz żaden z kolegów nie dorówna mu ilością kasztanów :D.
Na późny deser pokolacyjny arbuz, tylko Brzdąc, bez popołudniowej drzemki, nie był zainteresowany przysmakiem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz