Najpierw zgrupowanie przed klubem.
Póżniej kolumną samochodów wyruszyliśmy do Templeglantine.
Mecz był bardzo emocjonujący, niestety z mniejszymi dziećmi nie dotrwaliśmy do końca bo było przeraźliwie zimno. Na miejscu został tylko M.
Drużyna dzielnie walczyła ale niestety mecz zakończył się zwycięstwem gospodarz 21:1. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji na pytanie jak było na meczu Bestia odpowiedział krótko "Okropnie!". Porażka była tym dotkliwsza, że w drużynie przeciwnej grały też dziewczyny.
Po szybkim obiedzie wyruszyliśmy do Tralee. Okazało się, że Bliźniaczki wczasują się poza domem ale zapraszają na ognisko.
Po raz pierwszy mogliśmy obejrzeć caravana w środku. Trzeba przyznać, że są dużo fajniejsze niż kampery. Pewnie dlatego, że większe ;).
Pozwiedzaliśmy i ruszyliśmy na malowniczą plażę.
Dzieciaki mogły się wyganiać na wydmach.
W między czasie zapłonęło ognisko. To nasze pierwsze w Irlandii. Tutaj to nie takie proste bo można je palić tylko w wyznaczonych miejscach, w przeciwnym razie należy powiadomić lokalną straż pożarną i zachować odpowiednią odległość od budynków.
Na kiełbasę skusił się tylko Brzdąc. Bzyk tylko coś tam podłubał. Woleli chleb.
Punktualnie o dwudziestej zapukaliśmy do Kasi i Michała. Tu chłopcy mogli dopchnąć kolację. Filip jak zwykle rozkoszny ale odrobinę mniej towarzyski niż ostatnio.
Zapiekanka była wybitna, towarzystwo zacne. Wpadł nawet Kuba.
To był kolejny bardzo udany dzień :D.
Jaaaaakie widoki! Zazdroszczę z nutką sympatii.
OdpowiedzUsuńCudna plaża
OdpowiedzUsuń