poniedziałek, 28 grudnia 2015

Idziemy do parku

Dziś Bank Holyday więc nadal świętujemy ;).
Rano chłopcy w końcu dobrali się do domku z piernika. Nie było łatwo...
ale się udało :D.
Nie lało więc postanowiliśmy się przejść do parku.
Najpierw obowiązkowo skatepark.
 Potem chłopcy postanowili trochę pokopać. Niestety Bzyka dopadł foch i nie przyłączył się do zabawy.
Chłopcy chcieli jeszcze sprawdzić czy pod choinką na rynku są jakieś prezenty. Nie było więc uznali, że sami nimi zostaną. Moje najfajniejsze prezenty w te święta :).
Poganiali jeszcze trochę, Bzykowi w końcu poprawił się humor i wróziliśmy do domu.
Lubimy leniuchować.

niedziela, 27 grudnia 2015

After Christmas party

Zabraliśmy się za odgruzowywanie a chłopcy w tym czasie postanowili urządzić sobie piknik. Zachowali się bardzo rozsądnie "zabierając" na piknik wyłącznie owoce.
Jak się z grubsza ogarnęliśmy wzięliśmy się za przygotowanie imprezy. Dziś wpadają do nas koledzy chłopców z mamami. Trzeba się powymieniać świątecznymi prezentami ;). Menu zostało wybrane bardzo starannie. Ponieważ spotykaliśmy się po obiedzie rozpoczęliśmy od deseru.
Goście zjawili się niemal punktualnie. Rozpoczęła się szalona zabawa. Po pięciu minutach, po wcześniejszych porządkach nie było już śladu. 
M. został oddelegowany do pilnowania dzieci, żeby baby mogły spokojnie poplotkować.
Na kolację oczywiście pizza. Tylko młodsi się wyłamali wybierając inne z podanych potraw.
Po kolacji miał nastąpić moment na, który moi synowie czekali już od tygodnia - konsumpcja domku z piernika.
Niestety gapa jestem i nie wiedziałam, że piernik musi najpierw rozmięknąć. Na szczęście chłopcy obiecali poczekać do rana.

sobota, 26 grudnia 2015

Święta dzień drugi

Rano sesja pod tytułem i Ty możesz zostać Świetnym Mikołajem ;).

Jak się tyle je to trzeba się też trochę poruszać. Na szczęście w końcu przestało padać. Rano nawet poświeciło trochę słońce.
Postanowiliśmy nie przeginać z obiadem i zjeść rybę.
W ramach świątecznego kina familijnego "Ekspres polarny".
Chłopcy oglądali jak zaczarowani. Po filmie Bestia stwierdził, że do tej pory wierzył w Mikołaja na 100% ale teraz wierzy dziesięć razy bardziej. Łatwo zidentyfikował się z bohaterem bo są w tym samym wieku.
Na deser zafundowaliśmy sobie prawdziwą gorącą czekoladę z pierniczkami oczywiście.
Tymczasem wieczorem postanowiliśmy z M. obejrzeć film w wersji oryginalnej z napisami po angielsku.  Cóż ten w wersji amerykańskiej jest znacznie prostszy do zrozumienia od irlandzkiego.
Ten film to "Dwaj zgryźliwi tetrycy" , jest idealny na świąteczny wieczór.

piątek, 25 grudnia 2015

Święta dzień pierwszy

Dzieciaki zerwały się ciemną nocą (jasno się robi dopiero po ósmej). Dzień rozpoczęliśmy od składania stacji lego.
Bzyk z niewielką pomocą radził sobie doskonale. Niestety to zajęcie czasochłonne więc konieczna była przerwa na śniadanie.
W końcu się udało i można było połączyć stację z pociągiem Brzdąca.
Bestia nie jest w stanie oderwać się od nintendo.
- Mamo wiesz, że mogę tym robić zdjęcia!
- Mamo zobacz wygrywam wyścig!
- Mamo wiesz, że nintendo podłącza się do wifi?
Tymczasem Bzyk w tajemnicy przed Brzdącem poszedł testować nową furę. Świetnie mu szło tylko zapomniał, że w Irlandii mamy ruch lewostronny ;).
Brzdąc zachwycony Filipem i jego gadżetami od rana udaje dzidziusia.
Chłopcy nie przepadają za ciastem. Może z wyjątkiem murzynka, jabłecznika i ciasta czekoladowego. Tylko Bzyk się wyłamał i uwielbia sernik.
Po polskiej mszy obiad u Kasi i Michała. Rodzinnie, smacznie i miło.
Niestety trzeba było wracać. Na szczęście Mikołaj nie zapomniał o choince w naszym domu.
Tym razem chłopcy byli już na tyle zmęczeni wrażeniami, że zasypianie poszło znacznie łatwiej.

czwartek, 24 grudnia 2015

Wigilijny wieczór

Od rana szał przygotowań. Jak zwykle wyjechaliśmy później niż zakładaliśmy. Po drodze jeszcze ostatnie zapomniane zakupy. Na szczęście zdążyliśmy na czas. Dzieci w oczekiwaniu grzecznie zabawiały Filipa.

Brzdąc był tak głodny, że zaczął wcinać makaron nie czekając na rozpoczęcie kolacji.
Dzieciaki nie mogły się doczekać kiedy dorośli w końcu zjedzą . A po kolacji...
okazało się, że pod choinką czeka góra prezentów.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek za oknem. Bestii udało się dojrzeć Mikołaja, który jak się okazało największy prezent zostawił pod drzwiami. Bzyk został szczęśliwym posiadaczem czerwonego ferrari. Prezenty bardzo trafione więc zdominowały resztę wieczoru.
Nie było ich łatwo zagonić do łóżek. Brzdąc miał mały kryzys bo chciał do swojego łóżka ale dał się jakoś ugłaskać. Łóżko inne ale mama do przytulania ta sama ;).