niedziela, 28 czerwca 2015

Lato leśnych ludzi

Chłopcy wstali pełni zapału i gotowi na kolejną wycieczkę. Pogoda bardziej wiosenna niż letnia więc padło na góry. W Irlandii nie ma zbyt wielu lasów ale te, które widziałam są przepiękne. W związku z tym dzień rozpoczęliśmy od porządnego śniadania.
Zajęliśmy się przygotowaniami do wycieczki a potwory w tym czasie postanowiły podziękować naszym gospodarzom. Narysowali laurkę z napisem "Dziękujemy".
Dzisiejszy kierunek to Glanteenassig. Jak to w Irlandii już po drodze było niezwykle malowniczo. Chłopcy jak zwykle cieszyli się na widok owiec.
Na parkingu przy wjeździe zaopatrzyliśmy się w mapę.
Rozpoczęliśmy od spaceru nad Lough Slat. Przy parkingu zostaliśmy zaatakowani przez stado muszek. Najbardziej pogryzły Brząca, któremu bardzo spodobały się głazy i mimo ataku nie chciał z nich zleźć. Jak już zdecydował się iść z nami to koniecznie po kamieniach. Mały akrobata.
Potworki wypatrzyły piłkę na jeziorze i miejsce na ognisko. Najfajniejsze było wrzucanie kamieni o jeziora, co niekoniecznie podobało się samotnemu wędkarzowi.
Następne na liście Lough Caum. Jezioro obchodzi się dookoła po drewnianej kładce. Na parkingu chłopcy się rozmarudzili ale perspektywa pikniku zmotywowała ich do marszu.
Widoki zachwyciły nawet Potworki.

W końcu dotarliśmy do miejsca popasu. Wiało tak, że prawie nam głowy pourywało więc odpoczynek nie trwał  zbyt długo.
Niestety Brzdąc chciał być bardzo samodzielny. Nie było mowy o trzymaniu za rękę i ciągle podejrzliwie się obracał sprawdzając czy przypadkiem nie trzymam go za kaptur. Zwykle nie było problemu ale chwilami było naprawdę stromo. Musieliśmy używać podstępu, żeby go asekurować bo nie wystraszył się nawet po tym jak w pewnym momencie spadł z kładki (na szczęście w "bezpiecznym" miejscu).
Na finiszu oczywiście musieli się wspiąć na skałki. Każdy chciał być oczywiście samodzielny. Na szczęście w końcu pozwolili trochę sobie pomagać.
Poskakali trochę po pniach i pozytywnie zmęczeni dotarliśmy do parkingu.
Wracaliśmy trasą widokową. Niewiele brakowało a po jednym dniu wyczerpalibyśmy baterię w aparacie ;).





8 komentarzy:

  1. Matko jakie widoki! Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierniczę jak wam teraz ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może zjazd u niej zrobimy? Rise zgadzasz się?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Julinek, zauważ, że ona jest teraz Zielona ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zielonomi raczej. Dziś już znikam. Do jutra

    OdpowiedzUsuń
  7. To może Zielonka? Dobranoc, ja sobie jeszcze poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. ... albo Zieloonoka. Ogłaszam konkurs na nowy nickname. Zwycięzca otrzyma tygodniowy pobyt na Wyspie, w pięciogwiazdkowym lokum :D.

    OdpowiedzUsuń