Na tę okoliczność pobawiliśmy się kolorami. Daniem głównym była wołowina z bambusem w sosie tikka masala na ryżu.
Najbardziej smakowało Filipowi. Oczywiście nie wołowina a gotowane warzywa podane do obiadu :D.
Po obiedzie chłopcy pobawili się trochę i trzeba się było pożegnać. Nie lubię takich rozstań.
Egoistycznie zakładam, że za kilka miesięcy jednak tu wrócą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz