M. postanowił pozwolić nam spokojnie poplotkować i zostawił nam tyko dwoje najmniejszych dzieci a starsze zabrał do parku.
Mogłyśmy wypić kawę nie podnosząc się co trzy minuty z krzeseł. Juli hamak też się spodobał.
Chłopcy wrócili wybiegani i z jednym wyjątkiem zadowoleni z wyprawy. Poganiali jeszcze chwilę i trzeba było iść do łóżek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz