wtorek, 29 września 2015

Per adria ad aspera

Takie jest motto szkoły chłopców i pożytek za szkieł kontaktowych.
Tymczasem dzisiaj ważny dzień w życiu Brzdąca. Pierwszy dzień zajęć adaptacyjnych w przedszkolu.
Dostawa obowiązkowo rowerem. Brzdąc polubił tę formę podróżowania.
Integracja z dziećmi wyszła mu tak sobie, chyba obawiał się, że zostanie sam. Jutro kolejne podejście.
Wracając zgarnął ze szkoły Bzyka. Poganiali chwilę po rynku.
Po powrocie zrobiłam inwentaryzację "ogródka" . Z wielu prób udały mi se tylko zioła, pomidory, fasola i trójkwiatowy słonecznik, a jeżyny już były :).
Z serii  jesiennie jeszcze takie roślinki dzisiaj upolowałam. Ktoś wie co to za grzyby?
Skończył się sezon ochronny i Bzyk dostaje już zadania domowe. Wczorajsze przegapiliśmy :(.
Na razie "homeworka" odrabia z dużo większym entuzjazmem niż starszy brat. Dzisiaj miał, miedzy innymi napisać swoje imię i wypisać osoby, z którymi mieszka. Przy Brzdącu rezolutnie stwierdził:
- On ma tak na imię bo mi trochę przeszkadza, dlatego jest nazywany "Brzdąc przestań".
Po lekcjach chłopcy poszli poganiać z kolegami. Bestia wymyślił wyścigi rowerowe. Jeden z nich miał dramatyczny przebieg ale na szczęście obyło się bez ofiar. Podekscytowani dniem długo nie mogli zasnąć.
Zdjęcie słabe ale tylko na takie załapał się cała trójka.
Tutejsze zachody słońca nieustannie mnie zachwycają. Dzisiejszy był zapowiedzią mglistej nocy. Białe noce przy kominku też bardzo lubię :D.



2 komentarze: