W szpitalu byłam sama, przyszła pora pokazać Najmłodszego Potworkom. Chłopcy całą wizytę byli relatywnie grzeczni. Brzdąc zdenerwował się na chwilę kiedy wzięłam Filipa na ręce. Wcale nie dlatego, że był zazdrosny tylko dlatego, że też chciał go potrzymać :D.
Filip oczywiście rozkoszny. M co chwilę zerkał na mnie wymownie i rzucał mimochodem: "Nawet o tym nie myśl!" ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz