czwartek, 24 grudnia 2015

Wigilijny wieczór

Od rana szał przygotowań. Jak zwykle wyjechaliśmy później niż zakładaliśmy. Po drodze jeszcze ostatnie zapomniane zakupy. Na szczęście zdążyliśmy na czas. Dzieci w oczekiwaniu grzecznie zabawiały Filipa.

Brzdąc był tak głodny, że zaczął wcinać makaron nie czekając na rozpoczęcie kolacji.
Dzieciaki nie mogły się doczekać kiedy dorośli w końcu zjedzą . A po kolacji...
okazało się, że pod choinką czeka góra prezentów.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek za oknem. Bestii udało się dojrzeć Mikołaja, który jak się okazało największy prezent zostawił pod drzwiami. Bzyk został szczęśliwym posiadaczem czerwonego ferrari. Prezenty bardzo trafione więc zdominowały resztę wieczoru.
Nie było ich łatwo zagonić do łóżek. Brzdąc miał mały kryzys bo chciał do swojego łóżka ale dał się jakoś ugłaskać. Łóżko inne ale mama do przytulania ta sama ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz