piątek, 25 grudnia 2015

Święta dzień pierwszy

Dzieciaki zerwały się ciemną nocą (jasno się robi dopiero po ósmej). Dzień rozpoczęliśmy od składania stacji lego.
Bzyk z niewielką pomocą radził sobie doskonale. Niestety to zajęcie czasochłonne więc konieczna była przerwa na śniadanie.
W końcu się udało i można było połączyć stację z pociągiem Brzdąca.
Bestia nie jest w stanie oderwać się od nintendo.
- Mamo wiesz, że mogę tym robić zdjęcia!
- Mamo zobacz wygrywam wyścig!
- Mamo wiesz, że nintendo podłącza się do wifi?
Tymczasem Bzyk w tajemnicy przed Brzdącem poszedł testować nową furę. Świetnie mu szło tylko zapomniał, że w Irlandii mamy ruch lewostronny ;).
Brzdąc zachwycony Filipem i jego gadżetami od rana udaje dzidziusia.
Chłopcy nie przepadają za ciastem. Może z wyjątkiem murzynka, jabłecznika i ciasta czekoladowego. Tylko Bzyk się wyłamał i uwielbia sernik.
Po polskiej mszy obiad u Kasi i Michała. Rodzinnie, smacznie i miło.
Niestety trzeba było wracać. Na szczęście Mikołaj nie zapomniał o choince w naszym domu.
Tym razem chłopcy byli już na tyle zmęczeni wrażeniami, że zasypianie poszło znacznie łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz