piątek, 2 stycznia 2015

O Sylwestrze

Oj ciężko było się zwlec do pracy. Połowa firmy zrobiła sobie wolne.
Popołudnie przesnute, nie ma o czym pisać ;).
Pora na wspomnienia z Sylwestra.
Pojechaliśmy do Tralee. W Irlandii sprzedaż i użytkowanie fajerwerków jest zakazane. Kocham ich za rozsądek ale trochę nam jednak było szkoda. Tymczasem spotkała nas miła niespodzianka, ponieważ okazało się, że na Manorze o 19- tej odbędzie się pokaz sztucznych ogni. Były trochę takie jak na podwórku ale i tak było super. Dzieci zachwycone. Zostawiliśmy maluchy babci i wybraliśmy się na domówkę do Gosi. O 23-ej przywitaliśmy polski Nowy Rok i chwilę później wybraliśmy się na miasto. Było wesoło, hucznie i sympatycznie.





Potem nie mogło się obejść bez wizyty w pubie. Niestety muzyka nie powalała i zaczęło mi dokuczać zmęczenie. Wracając jak zwykle nie mogłam się nadziwić odporności Irlandek na zimno. Co tydzień ubierają się tak na pubing.



Pierwszą imprezę sylwestrową na emigracji uważam za udaną :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz