Lubię wiosnę i tę masę świeżej energii, którą ze sobą przynosi.
Weekend słoneczny i ciepły więc się wybraliśmy do Ballybunion. Pogoda dopisała i wyjątkowo nie wiało.
Ocean jeszcze zimny ale klify jak zawsze zapierały dech w piersiach.
Dzieciaki wyszalały się najpierw na placu zabaw a potem na plaży. To mały kraj więc popołudniu spotkaliśmy przypadkiem rodzinkę B. Chłopcy zachwyceni. Wieczorem wybraliśmy się na spacer po klifach i prawie obejrzeliśmy zachód słońca (w końcówce schowało się za chmurami).
Uwieńczeniem wypadu była kolacja: pizza i frytki :).
Po powrocie do domu posnęli błyskawicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz